sobota, 1 lipca 2017

Demokracja w Argentynie, w stylu amerykańskim

"W Ameryce, nie ma tak wyraźnego przedziału między człowiekiem pracy fizycznej a inteligentem. To raz. A po wtóre, że nie ma biedy, która klasę niższą czyni człowiekiem innego gatunku. To dwa. Robotnik w Argentynie- czy pracownik rolny- mówi tym samym językiem co inteligent, chodzi w butach i w kapeluszu, ma zegarek, pali te same papierosy, a przy niedzieli jest w ogóle nie do odróżnienia. Toteż, gdy się przyjeżdża tutaj z Polski, ma się wrażenie, że nie ma proletariatu i to jest źródłem rzeczywiście wielkiej ulgi.(...) To jest demokracja w stylu amerykańskim i trudno tego nie zauważyć w tysiącu codziennych szczegółów. Pewien dziennikarz polski, z dawna tu zamieszkały, dziś już nieżyjący, mawiał, że w Argentynie można najnędzniejszego proletariusza zaprosić do najlepszej restauracji "bez żenady". To bez żenady miało dwojaki sens i oznaczało, że ani osoba zapraszająca nie będzie miała powodu do zażenowania, ani też proletariusz nie będzie ani troszkę onieśmielony. Było to w pierwszych latach mojego pobytu a Ameryce- podałem w wątpliwość to twierdzenie mego towarzysza, a właśnie spożywaliśmy kolację w restauracji, może nie pierwszorzędnej, ale w każdym razie niezłej. I wszedł gazeciarz, dość obszarpany, w brudnawym stwetrze i płóciennych pantoflach na bosych nogach. Mój dziennikarz zawołał go i kupiwszy gazetę, oraz przedstawiwszy mnie jako gringo (cudzoziemiec) , zaprosił do kompanii. Cóż powiecie? Gazeciarz odłożył gazety, przysiadł się, jak najswbodniej gawędził, żartował, podjadł sobie jak należy i napił się jak trzeba, a nie przyszło mu nawet do głowy, zabepieczać się przed naszą wyższością powiedzeniami w rodzaju "ja,prosty człowiek" albo "na mój głupi rozum", albo panowie uczeni to lepiej wiedzą. Demokracja tutaj to przede wszystkim brak nieśmiałości. Człowiek nie wstydzi się swojej sytuacji. Nie mam siebie za nadmiernie jowiszową postać, ale przypuszczam, że gdybym w kraju rozmawiał z uczniami, powiedzmy, z siódmej klasy, czy ze studentami, mieliby przynajmniej z początku trochę tremy, że to niby pisarz,literat,intelektualista,podróżnik itd. A tutejszy szczeniak zupełnie się nie przejmuje, choćby na Einsteina trafił... Co zresztą dowodzi że argentyńska kultura jest monotonna i równa, jak stół, czyli inczaj mówiąc, płaska" ? O_0 ? i co teraz?

"Więc pani naprawdę myśli, że więcej równości w kapitalistycznej Argentynie niż w socjalistycznej Polsce?
-Och nie całkiem... Pod pewnymi względami. Chciałam tylko powiedzieć, że ich (Polaków-podpowiem) równość jest....jak to się mówi?...pryncypialna...A nasza może nieporządna, przypadkowa...ale bardziej naturalna"


Gombrowicz, Wspomnienia polskie, 1977

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz